Te słowa śpiewa lub wypowiada kapłan w trakcie celebracji Eucharystii, uklęknąwszy przed sakramentalnymi postaciami Ciała i Krwi Pańskiej. Zebrani wierni kontynuują to wezwanie odpowiadając: „Głosimy śmierć Twoją, Panie Jezu, wyznajemy Twoje zmartwychwstanie i oczekujemy Twego przyjścia w chwale”. Zakres znaczenia słowa „tajemnica” zmniejszył się w ostatnich latach bardzo znacznie. Nauki – przede wszystkim nauki przyrodnicze i humanistyczne – wciąż na nowo przesuwały granice poznawania, coraz bardziej pomniejszając obszary białych plam na mapie wiedzy. Badania przestrzeni kosmicznej i fizyka jądrowa powiększyły naszą znajomość zewnętrznej i wewnętrznej struktury otaczającego nas wszechświata. Biochemia i technika genetyczna stworzyły nieznane dotychczas możliwości manipulacji informacją genetyczną (klonowanie człowieka), a ze względu na wszechobecność środków masowego przekazu sfera prywatności człowieka stała się bardzo wąska. Jako ludzkość wiemy znacznie więcej niż którakolwiek generacja przed nami; a przecież swoją ważność zachowały słowa napisane przez zmarłą przed kilku laty poetkę Marię Luisę Kaschnitz w wierszu „Dzieci naszego czasu”: „Jedną tajemnicą było wciąż życie, a drugą śmierć”. Nauka i wiedza docierają do korzeni życia, do początków w historii świata, ale nie są nam w stanie powiedzieć, dlaczego tu, teraz i po co żyjemy. Nie poinformują nas, dlaczego życie altruistyczne miałoby być lepsze od skrajnego egoizmu. Nie odpowiedzą na pytanie, czy Bóg istnieje jako fundamentalna przyczyna naszego istnienia, do której można się zwrócić w pełnym ufności dialogu. „Nie do zgłębienia jest miłość, a co daleko pogrążone w otchłani śmierci, nie traci woalu zasłony” napisał w roku 1922 Rilke w swoich sonetach do Orfeusza – a wypowiedź ta nawet i dzisiaj nie traci swojej aktualności, co do granic ludzkiej wiedzy i umiejętności. „Tajemnica wiary” – te słowa wypowiedziane przez kapłana po przeistoczeniu odnoszą się do czegoś, co fizycznie nie jest niczym innym jak kawałkiem chleba i odrobiną wina. Ale dla oczu wiary, dla oczu serca są one obecnością Chrystusa, który przez 33 lata swojego ziemskiego życia był jak chleb i wino. Dlatego też pragnął pozostać w swoim Kościele, pod postaciami tych „pokarmów”, środkiem ku pełni życia. Kawałek białego chleba, który z miłością i czcią adorujemy w uroczystość Bożego Ciała i podczas każdej mszy świętej – tej tajemnicy nie da się zgłębić naukowo. Roztacza się ona na podobieństwo lekkiego obłoku, który widzimy, lecz nie możemy przeniknąć go wzrokiem. Oglądając ją i adorując tę tajemnicę, przyjmujemy do siebie bijące od niej światło i siłę.
Oto wielka tajemnica wiary Połącz w pary. wg Bikeywro007. Ważne dla zdrowia. Prawda czy fałsz. wg Anetwoj. EDUKACJA ZDROWOTNA. Kroniki Archeo Tajemnica klejnotu
Jan Charytański SJ, Czesława Margarita Sondej OSU KIM JESTEM JAKO CZŁOWIEK I CHRZEŚCIJANIN Rozważania w oparciu o Katechizm Kościoła Katolickiego ISBN: 83-7318-776-6 wyd.: WAM 2006 "OTO WIELKA TAJEMNICA WIARY" Ostatnim i najważniejszym sakramentem inicjacji chrześcijańskiej jest Eucharystia. Jest ona „źródłem i zarazem szczytem całego życia chrześcijańskiego” (KL 47). „W Najświętszej bowiem Eucharystii zawiera się całe duchowe dobro Kościoła, a mianowicie sam Chrystus, nasza Pascha” (KK 11, cyt. za KKK 1324). „Eucharystia oznacza i urzeczywistnia komunię życia z Bogiem i jedność Ludu Bożego, przez które Kościół jest sobą. Jest ona szczytem działania, przez które Bóg w Chrystusie uświęca świat, a równocześnie szczytem kultu, jaki ludzie w Duchu Świętym oddają Chrystusowi, a przez Niego Ojcu” (EM 6; cyt. za KKK 1325). W tych krótkich zdaniach Katechizm otwiera nas na bogactwo Eucharystii. Zgodnie jednak z głównym problemem naszych rozważań musimy postawić sobie pytanie, jak w jej świetle możemy odnajdywać istotę naszego bycia chrześcijaninem. Zacznijmy od zastanowienia się nad miejscem Eucharystii w naszym życiu, nad naszym stosunkiem do Mszy świętej. Dla bardzo wielu chrześcijan Msza święta kojarzy się przede wszystkim z przykazaniem kościelnym, zobowiązującym nas do uczestnictwa w niej w niedziele i święta pod sankcją popełnienia grzechu ciężkiego. To obowiązek, który może krzyżować nasze plany wykorzystania dnia wolnego od pracy. Zarówno w niedziele, jak i w chwilach trudności życiowych, przychodzimy, by uzyskać pomoc. Najrzadziej korzystamy z Eucharystii z myślą o wzbogacaniu naszego życia duchowego, naszego związku z Bogiem. Skupiamy się wtedy na Osobie Jezusa Chrystusa, zapominając niejako o Ojcu, a zwłaszcza o Duchu Świętym. Wypełniając niedzielny czy świąteczny obowiązek, przychodzimy do Kościoła jako jednostki; zajmujemy miejsce obok innych jednostek, których nie znamy i z którymi nie czujemy żadnej więzi; nie witamy się, wchodząc, i nie żegnamy z nikim, opuszczając świątynię. Modląc się, skupiamy się na własnych sprawach czy naszych najbliższych. Najczęściej nie obejmujemy naszą modlitwą spraw, które nas bezpośrednio nie dotyczą, a o takich dowiadujemy się z środków społecznej komunikacji. Przeżycia związane z Eucharystią zamykają nas w kręgu naszej prywatności. Od początku chrześcijaństwa schodzimy się raz na tydzień, aby jako wspólnota kościelna uczestniczyć w uobecnianiu się Ofiary Jezusa Chrystusa, Ofiary pojednania i nowej ludzkości, nowej jedności. Tymczasem od przekroczenia pierwszego stopnia prowadzącego do kościoła poczucie wspólnoty jakby w nas zanika. Przechodzimy obok siebie, nie pozdrawiając się, podobnie jak wchodzimy do kina czy teatru — obojętni na siebie widzowie. Szukamy odpowiedniego miejsca, najlepiej z brzegu ławki. Jeśli już je zajęliśmy, przepuszczamy innych przed siebie, by wcisnęli się do środka. Wychodząc z kościoła obojętnie przeciskamy się obok innych bez słowa pożegnania i każdy śpieszy w swoim kierunku. Nie mamy sobie nic do powiedzenia. Jakie to wszystko dalekie od spotkań przyjaciół w naszych mieszkaniach. Przepraszam, dostrzegamy bliźniego w momencie Komunii, a zwłaszcza niepełnosprawnych i starszych. Tu, przy Stole Pańskim, dostrzegamy ich, ale czy wewnętrznie przeżywamy poczucie wspólnoty? W czasach prześladowań chrześcijanie rozpoznawali się, rysując znak ryby. Czy w naszej poganiejącej społeczności nie powinniśmy poznawać się zupełnie w praktyce zaniedbanym pozdrowieniem chrześcijański, możliwie najkrótszym i zwięzłym, np. „Szczęść Boże” i „Z Bogiem”? Jak to dobrze w nieznajomym odnaleźć siostrę lub brata w wierze. Drugim momentem, w którym możemy przeżywać poczucie wspólnoty jest znak pokoju. Niektórzy odczuwają pewien niepokój natury higienicznej. A czy spotykając na ulicy znajomych, naszych przyjaciół mamy te same trudności? Ważny jest również sam sposób podawania ręki: zimny, obojętny czy prawdziwie przyjacielski. Czy nie moglibyśmy w tym momencie spojrzeć sobie w oczy, by dostrzec osobę siostry lub brata w wierze. Tak zjednoczeni możemy przystępować do Stołu Pańskiego, stołu naszej parafialnej rodziny. Gdy uczestniczymy w Eucharystii, niejednokrotnie nasza uwaga słabnie i wiele obrzędów przebiega jakby obok nas. Istnieje jednak chwila, w której kieruje się ona ku ołtarzowi. W głębokiej ciszy przenikającej całe zgromadzenie padają słowa wypowiedziane w Wieczerniku: „To jest Ciało moje za was wydane... To jest kielich Krwi mojej...” (por. KKK 1412). Znaczenie tych słów Katechizm tłumaczy nam, parafrazując tekst Ewangelii św. Jana. „Chrystus, umiłowawszy swoich, do końca ich umiłował. Wiedząc, że nadeszła godzina przejścia z tego świata do Ojca, podczas wieczerzy umył uczniom nogi i dał im przykazanie miłości (por. J 13, 1-17). Zostawiając im dowód tej miłości, nie chcąc oddalić się nigdy od swoich oraz czyniąc ich uczestnikami swojej Paschy, Jezus ustanowił Eucharystię jako pamiątkę swej Męki i Zmartwychwstania, którą polecił Apostołom celebrować aż do swojego powtórnego przyjścia” (KKK 1337). Słowo”pamiątka” ma swoje specyficzne znaczenie. „Gdy Kościół celebruje Eucharystię, wspomina Paschę Chrystusa, a ona zostaje uobecniona. Ofiara, którą Chrystus złożył raz na zawsze na krzyżu, pozostaje zawsze aktualna. «Ilekroć na ołtarzu sprawowana jest ofiara krzyżowa, w której na Paschę naszą ofiarowany został Chrystus, dokonuje się dzieło naszego odkupienia» (KK 3)” (KKK 1364). Wymienione wyżej słowa konsekracji wskazują, że Eucharystia jest ofiarą, ponieważ uobecnia ofiarę krzyża, „jest jej pamiątką i udziela jej owoców” (KKK 1366). Mocą słów konsekracji i Ducha Świętego zmartwychwstały Chrystus przemienia chleb w swoje ciało, a wino w krew , i uobecnia swoją ofiarę krzyża (por. KKK 1374-1375). W Eucharystii dla nas, tu i teraz, staje się obecne i owocne dzieło Chrystusa dokonane na krzyżu: zwycięstwo nad szatanem, grzechem i śmiercią, dzieło pojednania z Ojcem, które rozważaliśmy w pierwszym rozdziale. Co więcej, w komunii świętej, która stanowi istotny element uczestnictwa w Mszy świętej, dokonuje się „głębokie zjednoczenie z Chrystusem Jezusem, który powiedział: «Kto spożywa moje Ciało i Krew moją pije, trwa we Mnie, a Ja w nim» (J 6, 56). Uczta eucharystyczna jest podstawą życia w Chrystusie: «Jak Mnie posłał żyjący Ojciec, a Ja żyję przez Ojca, tak i ten kto Mnie spożywa, będzie żył przeze Mnie» (J 6, 57)” (KKK 1391). Eucharystia jest źródłem nowego życia w Chrystusie. Jednocześnie jest zadatkiem przyszłej chwały. „Kościół wie, że już teraz Pan przychodzi w Eucharystii, i przez nią jest obecny pośród nas. Jednak ta Jego obecność jest zakryta. Dlatego sprawujemy Eucharystię, «oczekując obiecanej nagrody i przyjścia naszego Zbawiciela Jezusa Chrystusa» i prosząc, byśmy mogli «wiecznie radować się Twoją chwałą, gdy otrzesz z naszych oczu wszelką łzę, bo widząc Ciebie, Boże, jaki jesteś, przez wszystkie wieki będziemy do Ciebie podobni i chwalić Cię będziemy bez końca przez naszego Pana Jezusa Chrystusa»” (III Modlitwa eucharystyczna i modlitwa za zmarłych) (KKK 1404). Rozważanie bogactwa Eucharystii sprawia, że chrześcijanin świadomy swej grzeszności i słabości, staje się jednocześnie człowiekiem nadziei swojego udziału w zwycięstwie Chrystusa. Zatem sprawujemy Eucharystię w duchu dziękczynienia i uwielbienia. „Eucharystia jest ofiarą dziękczynienia składaną Ojcu, uwielbieniem, przez które Kościół wyraża Bogu swoją wdzięczność za wszystkie Jego dobrodziejstwa, za wszystko, czego On dokonał przez stworzenie, odkupienie i uświęcenie. Dlatego Eucharystia oznacza przede wszystkim «dziękczynienie»” (KKK 1360). Na początku naszych rozważań o Eucharystii zwróciliśmy uwagę na indywidualistyczne do niej podejście: moja — mnie, moja komunia, moje spotkanie z Chrystusem. Tymczasem Eucharystia tworzy Kościół. Ci, którzy przyjmują Eucharystię, są ściśle zjednoczeni z Chrystusem, a tym samym Chrystus łączy ich ze wszystkimi wierzącymi w jedno Ciało, czyli Kościół. Komunia odnawia, umacnia i pogłębia wszczepienie w Kościół, dokonane już w sakramencie chrztu. Przez chrzest zostaliśmy wezwani, by tworzyć jedno ciało. Eucharystia urzeczywistnia to wezwanie: „Kielich błogosławieństwa, który błogosławimy, czy nie jest udziałem we Krwi Chrystusa? Chleb, który łamiemy, czyż nie jest udziałem w Ciele Chrystusa? Ponieważ jeden jest chleb, przeto my liczni, tworzymy jedno ciało. Wszyscy bowiem bierzemy z tego samego chleba” (1 Kor 10, 16-17). „Cały Kościół jest zjednoczony z ofiarą i wstawiennictwem Chrystusa. Papież, pełniący w Kościele posługę Piotra, jest zjednoczony z każdą celebracją Eucharystii i wymieniany w niej jako znak i sługa jedności Kościoła powszechnego. Biskup miejsca jest zawsze odpowiedzialny za Eucharystię, nawet wówczas, gdy przewodniczy jej kapłan. W czasie jej sprawowania wymienia się jego imię, by zaznaczyć, że to on jest głową Kościoła partykularnego, pośród prezbiterów i w asyście diakonów. W ten sposób wspólnota wstawia się za wszystkich szafarzy, którzy dla niej i z nią składają Ofiarę eucharystyczną” (KKK 1369). Więź z całym Kościołem, ale również całym światem, wyraża się i kształtuje w czasie modlitwy wiernych, modlitwy wstawienniczej, po liturgii Słowa (por. KKK 1349). Konkretną formą współodpowiedzialności jest zwyczaj kolekty, to jest zbierania ofiar, które mają być rozdane potrzebującym (por. KKK 1351). Eucharystia bowiem, jako ustanowienie zbawczej miłości Chrystusa, jest sakramentem jedności i miłości. „By przyjmować w prawdzie Ciało i Krew Chrystusa za nas wydane, musimy dostrzegać Chrystusa w najuboższych, Jego braciach” (KKK 1397). Nasza miłość winna wykraczać poza granice Kościoła katolickiego. „Im boleśniej dają się odczuć podziały Kościoła, które uniemożliwiają wspólne uczestnictwo w uczcie Pana, tym bardziej naglące są modlitwy zanoszone do Niego, by nastały dni pełnej jedności wszystkich wierzących” (KKK 1398). W Eucharystii uczestniczymy więc nie jak odizolowane jednostki, ale w świadomości urzeczywistniającego się Kościoła. Nie tylko otrzymujemy, ale również jesteśmy odpowiedzialni. Katechizm wskazuje na specyficzną formę odpowiedzialności i współdziałania. „Kościół, który jest Ciałem Chrystusa, uczestniczy w ofierze swojej Głowy. Razem z Chrystusem ofiaruje się cały i łączy się z Jego wstawiennictwem u Ojca za wszystkich ludzi. W Eucharystii ofiara Chrystusa staje się także ofiarą członków Jego Ciała. Życie wiernych, składane przez nich uwielbienie, ich cierpienia, modlitwy i praca łączą się z życiem, uwielbieniem, cierpieniami, modlitwami i pracą Chrystusa i z Jego ostatecznym ofiarowaniem się, oraz nabierają w ten sposób nowej wartości. Ofiara Chrystusa obecna na ołtarzu daje wszystkim pokoleniom chrześcijan możliwość zjednoczenia się z Jego ofiarą” (KKK 1368). Jesteśmy powołani do współofiarowania z Chrystusem w duchu Jego doskonałej miłości Boga i ludzi. W tym współofiarowaniu urzeczywistnia się nasze kapłaństwo, nasz udział w kapłaństwie Chrystusa. Każde uczestnictwo w Eucharystii powinno budzić w nas i umacniać świadomość wymiaru eklezjalnego naszego bycia chrześcijaninem, a zarazem świadomość powołania kapłańskiego. Istotna dla owocnego uczestnictwa we Mszy świętej jest postawa współofiarowania. Wymaga ona od chrześcijanina stałej czujności. Jeżeli bowiem pragnie on razem z Chrystusem współofiarować się Bogu Ojcu we Mszy świętej, to musi starać się o to, by jego codzienne postępowanie było podobne do Jezusowego, by starał się mieć takie usposobienie ducha wyrażające się w gotowości pełnienia woli Bożej, jak Jezus. Inaczej jego obecność na Mszy świętej będzie tylko zewnętrznym wypełnieniem obowiązku, a w takim podejściu do Eucharystii nie ma miejsca na miłość. Materiał do współofiarowania podsuwają nam czytania mszalne. Dlatego zachęca się, aby chrześcijanie przeczytali sobie w sobotę teksty z niedzielnej Mszy świętej i zastanowili się, do jakich zadań one wzywają. A sformułowane postanowienia złożyli jako współofiarowanie w momencie uobecniania się Ofiary Jezusa Chrystusa. Warto również rozważyć w sposób bardzo konkretny podstawowe postawy eucharystyczne, do których należą: — dziękczynienie (każda Eucharystia jest dziękczynieniem) — za co dzisiaj szczególnie podziękujemy Bogu, — ofiarowanie co możemy dzisiaj Panu Bogu ofiarować, co możemy u siebie zmienić, poprawić... — miłość — w jaki sposób możemy okazać życzliwość tym wszystkim „obcym”, którzy nas otaczają. opr. aw/aw
To wielka tajemnica wiary, którą trzeba – jak określają rzadziej używane w tym momencie wezwania kapłana do wyznania wiary – „wysławiać” i „uwielbiać”. Dlatego wierni odpowiadają: „Ile razy ten chleb spożywamy i pijemy z tego kielicha, głosimy śmierć Twoją, Panie, oczekując Twego przyjścia w chwale”.
Głosimy śmierć Twoją, Panie Jezu, wyznajemy Twoje zmartwychwstanie i oczekujemy Twego przyjścia w chwale. tajemnica wiary „To jest Pan!” (J 21,7) – zawołał niegdyś umiłowany uczeń Jezusa na Jeziorze Tyberiadzkim. Święty Jan – albowiem o nim mowa – jako pierwszy rozpoznał, że to był Pan, ponieważ on kochał. Kiedy po podniesieniu przemienionych, świętych postaci, w których teraz rzeczywiście, prawdziwie i istotowo zamieszkał Chrystus, kapłan wzywa nas z radością słowami: „Oto wielka tajemnica wiary”, wtedy powinno zacząć w nas gorzeć serce (por. Łk 24,32). To jest Pan. On jest tutaj, wśród nas. On mnie kocha. On mnie zbawia. On dla mnie umarł i zmartwychwstał. On zaprowadzi mnie kiedyś do domu Ojca, On chce już teraz mi towarzyszyć, chce być moim kompanem we wszystkich sytuacjach mojego życia. On będzie ze mną także wtedy, kiedy przygnębiony będę musiał iść po wyboistej, stromej drodze. Nie wyszukując pięknych słów, będę prosił Pana, abym mógł widzieć, a zarazem czuć. Z opisów wydarzenia zmartwychwstania wiemy, że uczniowie tylko wtedy rozpoznawali swojego Pana, gdy On tego chciał. Tylko wtedy, kiedy ON pozwala się widzieć, staje się widoczny dla oczu. Tylko wówczas, gdy ON otwiera nasze oczy i gdy nasze serce „zaczyna pałać”, Jezus daje się poznać poprzez wiarę naszego serca. Podobnie jak Tomasz apostoł odpowiemy na to sercem: „Pan mój i Bóg mój!” (J 20,28). Dziękuję Ci, Panie, że jesteś tutaj, że za chwilę staniesz się dla mnie pokarmem w Komunii św.! głosimy śmierć Twoją, Panie Jezu „O, jak niepojęta Twoja miłość: aby wykupić niewolnika, wydałeś swego Syna”. Tak raduje się Kościół w Wielką Noc, rozpamiętując zbawczą śmierć Chrystusa. Msza św. odnawia ten cud naszego odkupienia i obdarza nas od nowa miłością Jezusa z krzyża. Śmierć Jezusa jest najbardziej radykalnym wejściem Boga w nasze człowieczeństwo, a przez to i w naszą śmiertelność. Śmierć Jezusa jest najbardziej radykalnym samowyrażeniem się. On przyjął na siebie naszą niezgłębioną samotność w „obumieraniu”. Śmierć Jezusa oznacza jednak także niezmierzoną głębię miłości, która mogła być znaleziona na tym świecie. Bojaźń przed okropnymi następstwami winy człowieka, strach przed śmiercią mogą zostać przezwyciężone nie przez rozum, nie przez jakieś ludzkie przedsięwzięcie, lecz tylko dzięki obecności Tego, który nas niezmiernie kocha. Tym bezwarunkowo nas, ludzi, kochającym jest Trójjedyny Bóg, który poprzez śmierć swojego Syna zgładził wszelką winę i przezwyciężył każdą śmierć. Oczywiście prośba o zmiłowanie i przyjęcie tej nieskończonej miłości jest warunkiem potrzebnym do zbawienia! Jezus wstąpił do królestwa śmierci i zabrał stamtąd do chwały Ojca wszystkich sprawiedliwych, którzy tam przebywali od początku do czasu Jego odkupieńczej śmierci. Przed „wstąpieniem do piekieł” i przed zmartwychwstaniem Chrystusa nie mogli oni wstąpić do królestwa wiecznej szczęśliwości. Dlatego Msza św., a szczególnie czas przeistoczenia i po przeistoczeniu, jest także najcenniejszym czasem modlitwy za dusze w czyśćcu cierpiące. wyznajemy Twoje zmartwychwstanie Jezus jest tutaj obecny jako ukrzyżowany i zmartwychwstały. To jest Pan! Pan mój i Bóg mój! „Jeśli Chrystus nie zmartwychwstał, daremne jest nasze nauczanie, próżna jest także wasza wiara” – tak św. Paweł zwraca się do Koryntian w swoim liście i dobitnie akcentuje, pisząc dalej: „Tymczasem jednak Chrystus zmartwychwstał jako pierwociny spośród tych, co pomarli. Ponieważ bowiem przez człowieka [przyszła] śmierć, przez Człowieka też [dokona się] zmartwychwstanie. I jak w Adamie wszyscy umierają, tak też w Chrystusie wszyscy będą ożywieni” (1 Kor 15,14 i 15,20-22). Bóg jest miłością. Jezus dokonał największego czynu miłości. Ona żąda nieograniczoności, niezniszczalności – tak, ona jest wołaniem o nieograniczoność. Miłość jest silniejsza od śmierci. Ona uzasadnia nieśmiertelność, której źródłem jest wyłącznie miłość, miłość Boża. Każda ludzka „nieśmiertelność” jest śmiertelna i przemijająca. Jezus jest obecny jako Syn Boży, jak również jako prawdziwy człowiek z uwielbionym ciałem, które jest niezależne od przestrzeni, czasu i materii. Kiedyś również nas powoła do zmartwychwstania i obdarzy uwielbionym ciałem. Jak bardzo ta tajemnica miłości jest nośnikiem siły w życiu wierzących! To jest siła męczenników. Kiedy na św. Szczepana poleciały kamienie, zawołał: „Widzę niebo otwarte i Syna Człowieczego (Jezusa), stojącego po prawicy Boga” (Dz 7,56). Święty młodzieniec, Dominik Savio (zm. 1857) w momencie śmierci zawołał: „Żegnaj Ojcze…, och, co za piękność widzę!”. Jeden z japońskich męczenników, trzynastoletni Antoni, syn pogan, którzy chcieli uratować życie swojemu dziecku, zapewniał rodziców w głębokiej wierze: „Kiedy ukażę się przed naszym Panem w niebie, z pewnością będę się za was modlił”. Następnie zwrócił się do ojca Piotra: „Ojcze, obiecałeś ze mną, Ludwikiem i Tomaszem, kiedy już zawiśniemy na krzyżu, zaśpiewać psalm Laudate, pueri, Dominum – «Młodzieńcy, chwalcie Pana»! Proszę cię, zaintonuj”. Znany psycholog Wiktor Frankl w swojej książce, w której opisuje życie w obozie koncentracyjnym w Oświęcimiu, opowiada, jak pewnego razu został wezwany do umierającej młodej kobiety. Robiła wrażenie spokojnej i mówiła pogodnie: „Jestem wdzięczna mojemu losowi za to, że tak srogo mnie doświadczył. Albowiem w moim wcześniejszym mieszczańskim życiu byłam za bardzo rozpieszczana, a moich duchowych ambicji nie brałam całkowicie na poważnie. To tutaj drzewo jest moim jedynym przyjacielem w mojej samotności” – mówiąc to, wskazała na okno baraku, przez które widać było zieloną gałązkę drzewa kasztanowego z dwoma kwitnącymi kwiatami. „Często rozmawiam z tym drzewem” – powiedziała młoda kobieta. Na pytanie, czy drzewo też do niej mówi – odpowiedziała: „Ono mi powiedziało: Ja jestem tutaj – ja – jestem – tutaj – ja jestem życiem, życiem wiecznym”. Zaczynająca tryskać życiem na wiosnę natura może się dla nas stać wskazującym palcem Boga, który kiedyś może także i nas obudzić do nowego, wiecznego życia. Jezus nas poprzedził, aby nam przygotować miejsce, abyśmy również tam byli, gdzie On jest: On, który nas kocha i to aż do śmierci na krzyżu (por. J 14,2n)! oczekujemy Twego przyjścia w chwale „Najwyższy kapłan rzekł do Niego: «Zaklinam Cię na Boga żywego, powiedz nam: Czy Ty jesteś Mesjasz, Syn Boży?» Jezus mu odpowiedział: «Tak, Ja Nim jestem. Ale powiadam wam: Odtąd ujrzycie Syna Człowieczego, siedzącego po prawicy Wszechmocnego i nadchodzącego na obłokach niebieskich»” (Mt 26,63n). Pierwotny Kościół wierzył, że Pan wkrótce ponownie przyjdzie, aby dokończyć dzieło stworzenia. Nikt oprócz samego Boga nie wie, kiedy ten czas dla całej ludzkości nastąpi (por. Mt 24,36). Jednak każdy wie, że kiedyś nadejdzie kres jego istnienia. Och, jak krótki jest czas ludzkiego życia! Jak szybko przemija! A gdy się skończy, Pan przyjdzie do nas, do mnie i do ciebie. Oczekujemy więc Twego przyjścia w chwale. „Przyjdź, Panie Jezu!” (Ap 22,20) – tak modlił się pierwotny Kościół, tak możemy się modlić również my. A Pan nam odpowie: „Zaiste, przyjdę niebawem” (Ap 22,20). W każdej Mszy św. możemy przeżyć to, do czego nas zapraszają słowa Apokalipsy: „A Duch i Oblubienica mówią: «Przyjdź!» A kto słyszy, niech powie: «Przyjdź!» I kto odczuwa pragnienie, niech przyjdzie, kto chce, niech wody życia darmo zaczerpnie” (Ap 22,17). tłum. z jęz. niem.: ks. Jacek Kubica SCJ
rY5m4. b7sd2jxbl9.pages.dev/67b7sd2jxbl9.pages.dev/87b7sd2jxbl9.pages.dev/29b7sd2jxbl9.pages.dev/55b7sd2jxbl9.pages.dev/45b7sd2jxbl9.pages.dev/21b7sd2jxbl9.pages.dev/76b7sd2jxbl9.pages.dev/74
oto wielka tajemnica wiary modlitwa tekst